Porady Życie zawodowe Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce, czyli wakacyjne lenistwo w pracy
06.08.2020  | 5 min czytania

Żeby mi się tak chciało, jak mi się nie chce, czyli wakacyjne lenistwo w pracy

06.08.2020  | 5 min czytania
Autor wpisu Pracuj.pl
Ocena treści
(5)

Za oknem pełnia lata, a Ty przed komputerem. Gdy usilnie próbujesz skupić się na pracy, przez głowę przepływają Ci kolejne myśli: „Tak mi się nie chce… Czy ta pogoda musi być taka plażowa, kiedy ja siedzę w biurze... Nie mam siły dziś pracować… Daleko jeszcze do 17?!”. Brzmi znajomo? Cóż, prawdopodobnie dopadło Cię powszechne zjawisko kojarzące się z wakacjami równie mocno jak klapki japonki i gofry z bitą śmietaną. Drodzy Państwo, powitajmy na scenie gwiazdę sezonu – letnie lenistwo.

Z artykułu dowiesz się:
• Po czym rozpoznać, że zaatakowało Cię sezonowe lenistwo?
• Jakie są zalety poddania się wakacyjnemu rozleniwieniu?
• Czy warto walczyć z poczuciem „nic mi się nie chce” i jak to robić?
• Jak odróżnić chwilową niemoc od przewlekłego zmęczenia?

„Nie chce mi się” – jak rozpoznać, że dopada Cię wakacyjne lenistwo

To nie jednostka chorobowa ani powód do niepokoju, niemniej dopadający nas często w wakacje spadek motywacji – objawiający się dojmującym poczuciem „nic mi się nie chce” – potrafi skutecznie uprzykrzyć letnie miesiące w pracy. Być może w Twojej firmie trwa okres rozprężenia – koledzy rozjechali się na urlopy, ważniejsze projekty czekają do września, zadań jest mniej i jedyne, o czym marzysz, to pójście na rower lub plażę. Albo wprost przeciwnie – Twój dział ma właśnie wysoki sezon lub musisz zastępować wypoczywających w najlepsze współpracowników i praca pali Ci się w rękach. Wbrew pozorom oba te powody – choć skrajnie różne – potrafią w równym stopniu wpłynąć na to, że nie chce Ci się pracować.

Oto kilka cech charakterystycznych wakacyjnego rozleniwienia:

  1. Do urlopu został Ci tydzień lub dwa. Albo właśnie wróciłeś z urlopu, który – wiadomo – był zdecydowanie za krótki.
  2. Choć zwykle jesteś wzorem punktualności, nagle zdajesz sobie sprawę, że te 15 minut rano nie zrobi nikomu różnicy.
  3. Jeśli pracujesz zdalnie, do pracy na 9 wstajesz o 9:03.
  4. Godzina 9:15. Kiedy tylko zbliżasz się do biurka z komputerem, w Twojej głowie rozbrzmiewa tekst piosenki „Tak mi się nie chce”.
  5. Godzina 11. Znasz już na pamięć wszystkie artykuły z portali internetowych i powoli zbliżasz się do końca YouTube’a.
  6. Godzina 12. Pracujesz, ale masz wrażenie, że cały czas brakuje Ci energii.. Zaczynasz więc od najprostszych i najmniej angażujących Cię zadań. Może to być np. telefon do mało kłopotliwego klienta czy odpisanie na zaległe maile.
  7. Godzina 13. Druga kawa jeszcze niedopita, a Ty już myślisz o trzeciej. A w sumie to masz ochotę na lody. W tej lodziarni przecznicę dalej.
  8. Godzina 13:30. Od niechcenia zaczynasz wpisywać w Google „nie chce mi się”. Zaraz… już wpisałeś i dlatego teraz czytasz ten artykuł.
  9. Godzina 13:59. Myślisz „nie mam siły” – choć w sumie nic konkretnego dziś nie zrobiłeś.
  10. Godzina 14. Odzywa się poczucie winy. Bierzesz się ostro do pracy, aby nadgonić stracony czas i zakończyć dzień na plusie.
  11. Godzina 16:50. Jesteś już spakowany, wszystkie kubki po kawie umyte, a kursor Twojej myszy zatacza pełne napięcia kółka nad przyciskiem „Wyłącz”.

Przy większości punktów mógłbyś zaznaczyć „tak”? To podobnie jak Twój kolega siedzący przy biurku naprzeciwko. I Twoja koleżanka pracująca na home office po drugiej stronie miasta. Oraz tysiące osób, które latem muszą pracować, by wypoczywać mógł ktoś.

| 6 sprawdzonych sposobów, jak przetrwać wakacje w pracy

Pies biegnący z radością

Czy „tak mi się nie chce” może być dla Ciebie dobre?

Letnie rozleniwienie zwykle postrzegamy jako coś naturalnego, przejściowego i niegroźnego. W końcu nie da się utrzymywać motywacji stale na wysokim poziomie. U większości z nas ten stan, w którym narzekamy, że „nic mi się nie chce”, mija po powrocie z urlopu lub wraz z końcem lata, gdy tempo w firmie wraca na zwykłe tory i pojawiają się nowe, angażujące wyzwania. Wcześniej machamy więc ręką i próbujemy jakoś przetrwać okres spadku motywacji, licząc, że szef nie zauważy (albo nie będzie miał pretensji, bo odczuwa to samo). A gdyby tak zamiast bagatelizować letnie lenistwo, spojrzeć na nie świeżym okiem – jak na szansę?

| Błogie lenistwo… Przed urlopem?

Po pierwsze warto zdać sobie sprawę, że poczucie „nie chce mi się pracować” bywa bardzo rozwojowe. Nagle bowiem może się okazać, że pewne procesy w firmie czy też sposoby, w jakie rutynowo wykonywałeś zadania, można uprościć bądź skrócić. Potrzeba matką wynalazku – a przecież mnóstwo wynalazków narodziło się właśnie z chęci sprawienia, by ludzie mniej się męczyli! Spadek motywacji może zatem zaowocować pomysłami na reorganizację pracy.

| Jak zwiększyć swoją efektywność w pracy?

Po drugie pozwolenie sobie na drobne wakacyjne lenistwo w pracy to – zwłaszcza dla perfekcjonistów i bardzo ambitnych osób – okazja do odpuszczenia nadmiernej presji, którą sami na siebie narzucają. Uświadomienie sobie, że nie zawsze musisz być najlepszy i nie każde zadanie jest oceniane z uwagą godną Komitetu Noblowskiego, pomaga poczuć się lepiej w pracy. Świat się nie zawali, gdy część obowiązków wykonasz wystarczająco dobrze, a nie idealnie. I zobaczysz, że szef będzie tak samo zadowolony, mimo że Tobie chwilowo nie grozi zbytnie przepracowanie.

| Done is better than perfect. Jak skutecznie doprowadzać zadania do końca?

Po trzecie brak motywacji wcale nie musi przeszkadzać w pracy. Często traktujemy go tylko jako wygodną wymówkę. Jeśli wytrenujesz odpowiednią rutynę pracy, żadne „nie chce mi się” nie będzie Ci straszne – bo nawet z takim uczuciem da się pracować. Po prostu trzeba się nauczyć, jak przechodzić nad nim do porządku dziennego i dalej robić swoje, mając świadomość wyższego celu. Łatwiej powiedzieć, niż zrobić? Zobacz, jak to osiągnąć.

Jak pokonać lenistwo? Nawykiem!

Jeżeli trenujesz jakiś sport lub uczysz się języka obcego, z pewnością wiesz, że kluczem do sukcesu jest pokonywanie lenistwa i pojawiającej się chęci odpuszczenia sobie. Tym, co pomaga przełamać barierę zniechęcenia, jest nawyk – to dlatego nauczyciele czy trenerzy podkreślają, że lepiej jest robić mniej, a regularnie. Jak to się ma do codziennej pracy? W obu tych przykładach chodzi o to samo „nie chce mi się”, które dopada Cię latem. Skoro więc cierpiąc na ten mityczny brak motywacji, można codziennie biegać lub powtarzać słówka, to tym bardziej da się wykonywać swoje obowiązki zawodowe.

Nawykiem może być więc np. punktualne rozpoczynanie pracy i przechodzenie od razu do załatwiania najpilniejszych spraw – zamiast scrollowania informacji do porannej kawy. Może być nim też skrupulatne planowanie zadań na dany dzień albo taki podział większego projektu, by codziennie posuwać go odrobinę do przodu. Sam musisz zdecydować, co najlepiej sprawdzi się w Twoim wypadku.

| Jak „wyleczyć się” z lenistwa?

Co zrobić, gdy nie chce się pracować?

Po prostu zacznij! Usiądź przy komputerze, otwórz odpowiednie pliki i spróbuj zrobić pierwszy krok do realizacji swojego zadania. Dalej pójdzie automatycznie – najtrudniej zawsze jest zacząć.

Jeśli zastępujesz współpracownika przebywającego na urlopie i trafiły do Ciebie zadania, które niekoniecznie Ci pasują, na pierwszy ogień weź te najmniej przyjemne lub najtrudniejsze. Dzięki temu szybciej będziesz miał z głowy to, co najbardziej Cię zniechęca i sprawia, że myślisz „nie mam siły”. Gdy przestanie to nad Tobą wisieć, nie będziesz musiał szukać wymówek i łatwiej uciekniesz od prokrastynacji.

| Jak zmotywować się do nudnych zadań?

Ustal sobie bloki na pracę i na przerwy od niej. Kiedy zaczynasz zadanie, skup się na nim maksymalnie, np. przez godzinę lub 90 minut – nie zaglądaj wtedy do internetu, nie odpisuj na wiadomości na Facebooku itd. Możesz też wyznaczać sobie małe cele i po ich zrealizowaniu robić przerwę na nagrodę – np. te lody z sąsiedniej ulicy. Po przerwie skup się na kolejnym zadaniu.

| Chcesz pracować lepiej? Zrób sobie przerwę!

W czasie pracy nachodzą Cię natrętne myśli i pokusy, żeby sprawdzić coś w internecie? Spisuj na kartce wszystkie takie „przeszkadzajki”: umówić się do lekarza, zrobić przelew, sprawdzić repertuar kina letniego, poszukać butów na wesele… Zanotowanie pozwoli Ci chwilowo wyrzucić te rzeczy z głowy, a część spraw możesz załatwić, gdy skończysz to, nad czym pracujesz.

Jeśli w pracy coraz częściej czujesz, że nic Ci się nie chce, zadbaj też o aktywne spędzanie czasu po godzinach. Sport na świeżym powietrzu, weekendowe wycieczki za miasto, kino pod chmurką z przyjaciółmi – korzystaj z lata i pięknej pogody na tyle, na ile możesz poza czasem urlopu. Dzięki temu spędzenie dnia w biurze – lub zdalnie przy komputerze – nie będzie aż tak bolesne. A jeśli dojeżdżasz do pracy, możesz wybrać rower albo hulajnogę.

| Nie masz czasu na urlop? Sprawdź, co pomoże Ci oderwać myśli od pracy

Kiedy „nie chce mi się” oznacza coś więcej

W tym tekście mówimy o naturalnym zjawisku, jakim jest uczucie rozleniwienia dopadające wiele osób w okresie letnim. Warto jednak pamiętać, że nasze „nic mi się nie chce” może mieć też inne powody. Jeśli taka sytuacja się przedłuża i nie mija długo po urlopie, może to wskazywać na większe przemęczenie organizmu lub być objawem wypalenia zawodowego, a nawet depresji. Dlatego takie sygnały o zmęczeniu trzeba zawsze uważnie obserwować i poświęcać uwagę ich przyczynom.

Brak motywacji może mieć jeszcze inne źródło, a mianowicie ogólne niezadowolenie z pracy. Być może taki okres wakacyjnego lenistwa to dobry moment, by spojrzeć z dystansu na swoją ścieżkę kariery i zastanowić się, czy to przypadkiem nie pora na zmianę pracodawcy? Jeśli tak, zajrzyj na Pracuj.pl i wykorzystaj czas wakacji na poszukiwania!

| Szukanie pracy w wakacje – czy to ma sens?

Oceń artykuł