Nie od dziś wiadomo, że biurowe życie to niezła dżungla… Choć na co dzień wiele postaw i charakter(k)ów, z jakimi spotykamy się w pracy, potrafi przyprawić o gęsią skórkę, po roku na home office łezka się w oku kręci i niejeden z nas rzuciłby się bodaj w paszczę lwa, żeby tylko przeżyć to jeszcze raz. Przypomnijmy więc sobie, jak poruszać się po tym magicznym lesie, żeby po powrocie jednak nie zostać pożartym. Sprawdź, jakimi gatunkami są Twoi współpracownicy, a w którym zwierzęciu rozpoznajesz siebie.
Co znajdziesz w artykule:
• W domu i zagrodzie
• Z kamerą wśród zwierząt
• Sucho? Prosimy do wodopoju!
| Jak pies z kotem – jak skutecznie pracować, gdy kolega z biurka obok jest naszym przeciwieństwem?
W domu i zagrodzie
Zacznijmy od wspaniałego polskiego podwórka. Oto kilka gatunków występujących naturalnie w środowisku biurowym.
- Kocury – starzy wyjadacze, którzy znają się na swojej robocie jak mało kto. Uwielbiane przez szefów za 100-procentową skuteczność. Jej kulisy? Firmowe koty przymilają się, kiedy mają jakiś interes, za to gdy Ty chcesz czegoś od nich – odwracają się ogonem. Mimo to wystarczy jedno łzawe spojrzenie kocich oczu, a topnieją najtwardsze serca i sierściuch niezawodnie spada na cztery łapy. Bywają lekko nieobliczalne, ale jak nie kochać kogoś, kto pośród wyścigu szczurów ma odwagę chodzić własnymi drogami?
- Francuskie pieski – kokardka na głowie, camelowy sweterek z kaszmiru i najnowsza smyczka od Balenciagi to ich biurowy must have. Nie ruszają się z domu bez psiej hybrydki, która rasowo puka w klawiaturę i bębni w biurko, a w wersji męskiej – bez brody wyczesanej przez najlepszego groomera w mieście. W pracy, jeśli akurat nie siedzą na Pudelku, przesypują do ceramicznej miski swoją wegańską i bezglutenową dietę pudełkową.
- Mrówki – największe skarby każdego zakładu pracy. Robią swoje, o nic nie pytają, a co inni zepsuli, to one naprawią bez szemrania. Nie tracą też czasu na kawki ani fejsbuki. Doskonale zorganizowane i inteligentne bestie, które zawsze wiedzą, gdzie wetknąć patyczek, żeby projekt się nie posypał. Jeśli jednak nie będą odpowiednio dbać o siebie, pewnego dnia mogą obudzić się jako chomiki biegające w kółku.
| Żurawie łączą się w pary na całe życie. Jesteś żurawiem obecnej pracy?
- Jaskółki – w biznesowym slangu to tzw. early adopters. Przyfruwają do biura o świcie ze świergotem na ustach i głowami pełnymi nowych pomysłów, wieczorami zaś wertują książki o przełomowych start-upach oraz wszystkie publikacje branżowe, jakie tylko podrzucono im do gniazda newsletterem. Smukłe i lotne, potrafią zadawać szyku na każdym spotkaniu. Mądre jaskółki wiedzą jednak, że w pojedynkę wiosny nie uczynią i że bez mrówek byłyby w firmie gatunkiem jednorocznym.
- Jeże kolczaste – świetni specjaliści, którzy jednak każdego rekrutera potrafią przyprawić o ukłucie rozpaczy. „Jakie trzy rzeczy zabrałby pan ze sobą na bezludną wyspę”? „Nic bym nie zabrał, proszę o następne, poważne pytanie”. „Ile chciałaby pani zarabiać”? „Jak najwięcej”. Pozorna nieprzystępność mija jednak z czasem – wystarczy zapewnić im stabilny domek, dokarmiać jabłuszkiem i oświetlać drogę, a te słodkie kulki rozwiną się do kształtu niezawodnego współpracownika.
- Żuki – dzień w dzień z mozołem toczą swoją kulkę pracy, która zamiast maleć, robi się większa i większa, aż w końcu nie widać zza niej słońca. Tytani pracy, dla których poprosić o pomoc byłoby dyshonorem. Lubią trzymać się znajomych ścieżek i stawiają bohaterski opór wszelkim technologicznym usprawnieniom, być może dlatego, że ręce mają stale zajęte swoją kulką. Na pytanie, „co słychać?”, wzdychają zawsze „żukowo, ale stabilnie”, co w ich mniemaniu jest najlepszym możliwym scenariuszem na tym łez padole.
- Rumaki – wolne dusze i próba ognia dla każdego menedżera zespołu. Kiedy odpowiednio się o nie zadba, będą współpracować jak złoto, mknąć jak strzała i przeskoczą każdą przeszkodę, aby dowieźć zadanie przed terminem i z wiatrem w grzywie. Zajdź je jednak od tyłu, a kopną. Najbardziej na świecie rumaki nie lubią, gdy ktoś mówi im „wstrzymaj konie, stopujemy ten projekt”. Potrafią wtedy pokazać zęby i nie udobruchasz ich żadną ilością suchego chleba – zerwą się na niepodległość do firmy, w której jeszcze nie skończyło się rumakowanie.
| Dwa patyki, czyli co najczęściej skłania nas do zmiany pracy?
- Kukułki – tłumacząc na korpomowę: forward managerowie. Ci królowie spychologii podrzucą Ci na maila albo na biurko każde zgniłe jajo, byle tylko się nim nie zajmować.
- Kurczaczki – nieopierzone toto i z taką datą urodzenia w dowodzie, że wszyscy dziwią się kwoce, która wypuszcza je już same z domu. Na korpopodwórku ostatnie w kolejności dziobania, aż do czasu, gdy trzeba wyjaśnić starym i żylastym kogutom, jak działa TikTok albo kim są patostreamerzy. Wówczas kurczaczki zyskują +100 do prestiżu.
- Owce – import z zielonych hal do betonowych aglomeracji, gdzie robi się prawdziwe siano. Rasowa owca jest jak wzór self-made mana z Sèvres – choć wychowała się bez wypasu, a ziomki ze stada nie szczędzą drwin z jej marzeń o wielkim świecie, wierzy w sukces i osiąga go ciężką pracą. Czasem tylko westchnie za górskim bezkresem i wolnością.
Z kamerą wśród zwierząt
Pora przenieść się z tym krzywym zwierciadłem w bardziej egzotyczny kąt naszego biurowego zoo. Można w nim podziwiać m.in. takie wspaniałe okazy.
- Rekiny – zajmują ważną pozycję w ekosystemie każdej szanującej się korporacji. Znak rozpoznawczy: błękitny garnitur, mokasyny bez skarpetek i zaciśnięte szczęki 2. Baby sharks, czyli nowy narybek, zanim wypłyną na szerokie wody, muszą przejść ostry trening z przecinkowania wulgaryzmami i upychania całego życia w Excelu. Kiedy osiągną w tym mistrzostwo, lepiej spływać im z drogi.
- Żółwie – do biura na 9 suną niespiesznym tempem, za to o 17 robią się wojownicze albo zamieniają się w Strusia Pędziwiatra.
- Kolorowe ptaki – gdy wlatują do biura, nawet najszarszy z szarych open space’ów migocze tysiącem barw! Oazy kreatywności, reaktory energii i orędownicy pozytywnego myślenia. Zawsze w biegu, dla każdego mają dobre słowo. Potrafią zgubić magiczne pióra, oryginał umowy z klientem, własną głowę, ale uśmiechu – nigdy.
- Małpy – z zewnątrz absolutne przeciwieństwo kolorowych ptaków. Nie widzą, nie słyszą i nie mówią. Jeśli nie kichną, nawet nie zauważysz, że przyszli do pracy. Pamiętajmy jednak, że małpy to niesłychanie mądre istoty, a ich głowy intensywnie pracują przez 8 godzin – tyle że ze słuchawkami na uszach.
- Koale – kiedy ktoś w firmie ma urodziny i przynosi cukierki, uwieszają mu się na szyi za każdym razem, gdy przychodzą się poczęstować, czyli średnio co 10 minut.
- Lamy – pocieszne pluszaki, które wprowadzają do firmy klimat błogiego slow life. Jednak na ich terytorium obowiązują twarde reguły gry. Nie ma takiej siły, która wywołałaby u nich stres w pracy, a jeśli zaczniesz je straszyć deadline’ami, spodziewaj się wybuchu śmiechu i odpowiedzi w stylu „no drama, lama” – oraz zepchnięcia Twojej sprawy na koniec kolejki. Pod żadnym pozorem nie należy ich wtedy naciskać zbyt mocno – mogą opluć.
- Morsy – kiedy Ty mówisz „do wieczora siedziałem nad tym raportem”, oni mówią: „morsowałem”. Morsiki to prawdziwi ambasadorzy idei work-life balance. Przy biurowym ekspresie do kawy rozmawiają o najnowszych książkach coachingowych i nie ma takiej premii, której nie daliby rady wydać na e-booki z dietetycznymi przepisami, odżywki dla sportowców albo świeczki sojowe od instagramerek.
- Pingwiny – ci, którzy pod nieobecność kangura zawsze rozkręcają klimatyzację, a potem słyszą „chcesz nas tu zamrozić?!?”.
- Kangury – ci, którzy pod nieobecność pingwina wyłączają klimatyzację, a potem słyszą „mówiłem, nie tykaj klimy!!”. Nie do wiary, ale mogą leżeć w słońcu nawet w samo południe i nadal mają ochotę skakać wokół klientów.
Sucho? Prosimy do wodopoju
Łaciate czy w paski, z kopytami czy ze skrzydłami, dzikie i domowe – wszystkie zwierzęta biznesu nasze są, bo efektywne zespoły to przede wszystkim różnorodność. Każdy ma swoje przywary i miło się z nich pośmiać (szczególnie z tych cudzych). Nigdy jednak nie zapominajmy, że przecież towarzyszą im cechy i umiejętności, które dla firmy są cenne jak złote runo – należy go pilnie strzec, żeby nie podebrała go konkurencja.
Zwierzęcy instynkt podpowiada Ci, że Twój pracodawca nie docenia tej wartości? Sprawdź, czy nie szukasz – na Pracuj.pl!