Aplikując na dowolne stanowisko, coraz częściej musimy liczyć się z faktem, że rekrutujący będą starali się uzupełnić informacje o nas na podstawie naszego facebookowego profilu. Jak mieć pewność, że przyszły pracodawca nie znajdzie tam naszych nie do końca profesjonalnych zdjęć z imprezy w pianie?
Zadbaj o prywatność
Niezależnie od tego, czy obecnie szukamy pracy czy nie, warto pochylić się nad kwestią naszej prywatności na Facebooku. Najważniejsze ograniczenia widoczności profilu dotyczą treści, której publikujemy oraz informacji o nas. Ustawienia te znajdziemy na głównej stronie portalu po zalogowaniu na nasze konto w prawym górnym rogu (są oznaczone symbolem kłódki). Pamiętajmy o możliwości podzielenia znajomych na poszczególne grupy jak np. znajomi z pracy, przyjaciele czy rodzina. Dzięki temu zyskamy możliwość kierowania poszczególnych aktywności jedynie do wybranego grona znajomych. Jeżeli mamy konto od dawna i nigdy nie zmienialiśmy ustawień oznacza to, że nasze posty, zdjęcia i zmiany statusów może zobaczyć każdy odwiedzający nasz profil – także rekruter.
Możemy również wyłączyć opcję „Wyszukiwanie publiczne”, dzięki temu użytkownik internetu nie znajdzie naszego profilu poprzez wpisanie naszego nazwiska w wyszukiwarkę Google.
- Kiedy już pogrupujemy znajomych, ustawimy widoczność naszych aktywności i dodatkowe opcje, zawsze mamy możliwość sprawdzenia rezultatu takich działań. W panelu skrótów prywatności, dostępnym pod symbolem kłódki znajdziemy opcję „Wyświetl jako”, dzięki której możemy sprawdzić widok naszej tablicy z perspektywy podanego przez nas użytkownika Facebooka – dodaje Edwin Zasada z Clearsense.
Dostosuj swój profil do rekrutacji
Facebook to nie tylko miejsce, w którym publikujemy niezbyt poważne zdjęcia z weekendowych wypadów albo imprez. Czasami chcielibyśmy, żeby potencjalny pracodawca dowiedział się o wydarzeniach z naszego życia albo zobaczył naszą aktywność w danej branży. Może tutaj chodzić o sukcesy z poprzedniej pracy, zdobyte nagrody czy uczestnictwo w wydarzeniach branżowych. Na szczęście Facebook daje możliwość dostosowania naszego profilu - chodzi o opcję widoczności każdego pojedynczego postu opublikowanego na naszej tablicy. Dzięki temu potencjalny pracodawca po wpisaniu naszego nazwiska w wyszukiwarkę Facebooka będzie mógł zobaczyć zdjęcia z wręczenia dyplomu, jednocześnie nie mając dostępu do fotek z wieczoru panieńskiego koleżanki. Każdy poszukujący pracy powinien pod tym kątem dokładnie przejrzeć swój profil i tablicę na Facebooku. Jest też na to inny sposób:
– Ustawienia grup znajomych służą przede wszystkim ułatwieniu kierowania widoczności postów do konkretnych osób. Zamiast przy każdym pojedynczym poście zastanawiać się, kto może, a kto nie powinien zobaczyć tej informacji wystarczy odpowiednio dopasować każdego nowego znajomego z Facebooka do właściwej grupy. Warto pamiętać o tym i przydzielać każdą nową znajomość od razu, ponieważ w sytuacji, gdy np. poznajemy ludzi w nowej pracy i przyjmujemy każde kolejne zaproszenie do znajomości, prawdopodobnie mamy na tablicy informacje, którymi nie chcielibyśmy się dzielić z każdym nowym współpracownikiem – mówi Edwin Zasada z Clearsense.
Pamiętaj o swoich prawach
Chociaż w Polsce takie praktyki nie są zbyt często spotykane (jeszcze), to w USA na rozmowach kwalifikacyjnych kandydatom zdarza się usłyszeć prośbę o podanie swojego adresu do konta na Facebooku, a nawet loginu i hasła. Rekrutujący, którzy wymagają takich prywatnych informacji uzasadniają tę czynność potrzebą sprawdzenia, czy profil zainteresowań kandydata jest zgodny z oczekiwaniami firmy. Co powinniśmy zrobić, gdybyśmy sami spotkali się z taką sytuacją?
– Jeżeli na rozmowie kwalifikacyjnej padnie prośba o dostęp do naszego prywatnego konta na Facebooku powinniśmy przede wszystkim pamiętać o tym, że mamy prawo odmówić udzielenia takiej informacji. W praktyce jednak, musimy odpowiedzieć sobie na trzy pytania: jak bardzo zależy nam na stanowisku i czy udzielenie tej informacji przyniesie nam większą korzyść czy szkodę? Czy na pewno chcę pracować w miejscu, w którym wymagają ode mnie takich informacji? – zwraca uwagę Edwin Zasada z Clearsense.
Dociekliwemu rekruterowi możemy zaproponować prześledzenie naszej aktywności na portalu, który traktujemy bardziej biznesowo, na przykład na Twitterze. Tam powinniśmy zadbać o to, żeby nasz profil pełnił rolę narzędzia budującego naszą markę zawodową.
Przed wysłaniem aplikacji warto również sprawdzić, co wyświetli się po wpisaniu naszego nazwiska w wyszukiwarce Google, ponieważ wszystko, co znajdzie się w internecie pozostaje już tam na zawsze. Może się okazać, że na różnych serwisach widnieją informacje na nasz temat, o których nie mieliśmy pojęcia. W takich sytuacjach będziemy mieli czas na interwencję .
A jak jest z Wami? Pilnujecie swojego konta na Facebooku w czasie rekrutacji czy nie zwracacie na to uwagi?
Tekst: ClearSense