Porady Życie zawodowe Jestem ojcem, idę na urlop rodzicielski
31.03.2023  | 5 min czytania

Jestem ojcem, idę na urlop rodzicielski

31.03.2023  | 5 min czytania
Autor wpisu Pracuj.pl

Zaledwie 1 procent mężczyzn korzysta z urlopu rodzicielskiego. Co zyskują pracownicy-ojcowie, którzy zdecydowali się na taki krok? Jak przygotować się do rozmowy z pracodawcą na ten temat? Zapraszamy do lektury wywiadu z Andrzejem Kubisiakiem, zastępcą dyrektora ds. badań i analiz z Polskiego Instytutu Ekonomicznego, który aktualnie spędza czas ze swoim dzieckiem w ramach urlopu rodzicielskiego.

Kilka miesięcy temu rozpoczął Pan urlop rodzicielski. Jak dzisiaj spogląda Pan na ten okres?

Andrzej KubisiakTak, jestem właśnie w połowie mojego urlopu rodzicielskiego. Rozpoczynałem go, gdy moje dziecko miało niespełna trzy miesiące i muszę przyznać, że taki „urlop” to nie jest najłatwiejszy kawałek chleba. Początki były dużym wyzwaniem. Szczególnie trudne było dla mnie przejście z trybu korporacyjnego do pracy domowej, w której spędza się większość czasu z niemowlęciem. Co prawda miałem już wcześniejsze doświadczenia jako rodzic, ale z pierwszym dzieckiem to żona spędzała najwięcej czasu, podczas gdy ja pracowałem zawodowo. Teraz zamieniliśmy się rolami. Bardzo zależało mi na budowaniu więzi z dzieckiem, chciałem także w ten sposób wesprzeć moją żonę w jej rozwoju naukowym i planach zawodowych, na których może się skupić podczas mojego urlopu. Nawiasem mówiąc – nazwa „urlop” jest zupełnie nieadekwatna do wyzwania, z jakim mierzą się w tym czasie rodzice.

Co zatem okazało się największym wyzwaniem, co Pana zaskoczyło?

Wyzwań było i jest sporo. Początki wspominam jako swego rodzaju chaos, do którego z czasem można się przyzwyczaić i pogodzić się, że w tym świecie wszystko jest zmienne. To, co mnie szczególnie zaskoczyło, to fakt, że jednak niełatwo jest oderwać się od bieżącego życia zawodowego. Nagle mój świat zawęził się do świata domowego. Dość często mam wrażenie, że nie nadążam za tym, co się dzieje dookoła. Cały świat dookoła gdzieś pędzi, a ja - pochłonięty zupełnie innymi sprawami i zadaniami - nie do końca jestem na bieżąco. Wielokrotnie słyszałem porady, że podczas tego rodzaju przerwy w pracy warto zatrzymać się, zastanowić nad sobą, odkryć jakąś pasję, może podjąć dodatkowe studia, zrobić doktorat etc. Uważam jednak, że tego typu wskazówki mogą być na wyrost, nierealne do wdrożenia w życia. Dużo oczywiście zależy od tego, jak bardzo wymagające jest dziecko. Jednak nawet jeśli pojawia się na horyzoncie jakaś wolna chwila, zwyczajnie jest się zmęczonym, niewyspanym i ma się problem z koncentracją uwagi. Tak naprawdę bycie na „urlopie” to ciężka praca. Dlatego sugeruję podchodzić z dystansem do tego typu porad i zachęt, a także być dla samego siebie życzliwym, jeśli nie uda się zrealizować wcześniejszych planów. Życie pokazuje, że planowanie przy tak małych dzieciach jest trudne, a opieka nad nim obciążająca fizycznie i psychicznie. Jednocześnie to bardzo wartościowy i cenny okres, który przynosi wiele satysfakcji i radości.

Nawet jeśli na zdobywanie wiedzy branżowej i dodatkowych kwalifikacji nie ma czasu, co jest zrozumiałe, to z pewnością jest to szkoła życia, w której zdobywa się kompetencje miękkie. Jakie umiejętności udało się Panu rozwinąć w tym czasie?

Tak, na samorozwój intelektualny, branżowy może brakować czasu, energii i siły – choć oczywiście zależy to od indywidualnej sytuacji: i rodzica, i dziecka, jednak umiejętności miękkich i cech osobowości rozwija się całe mnóstwo. Przede wszystkim mam tutaj na myśli wielozadaniowość, uważność, cierpliwość i empatię. Rozumiejąc osobę, z którą trudno się porozumieć, a tak jest w przypadku niemowląt, rozwijamy inteligencję emocjonalną, która odgrywa dzisiaj ogromną rolę w relacjach zawodowych. Empatia to obecnie jedna z najbardziej pożądanych umiejętności menedżerskich.

Jest Pan w gronie zaledwie jednego procenta mężczyzn, którzy decydują się na urlop rodzicielski. Z czego wynika tak niski odsetek?

Badania pokazują, że w grę wchodzą głównie czynniki finansowe. Kobiety statystycznie zarabiają mniej niż mężczyźni, więc gdy analizuje się w związku, w małżeństwie budżet domowy, to zwykle pada decyzja, że to kobieta powinna zająć się dzieckiem i domem, ponieważ jeśli będzie otrzymywać 80 procent wynagrodzenia, a tyle właśnie przysługuje podczas urlopu rodzicielskiego, to ubytek dla wspólnego budżetu nie będzie tak duży, jak w sytuacji, gdyby to ojciec zdecydował się na urlop. Mamy tutaj jednak do czynienia z błędnym kołem – kobiety dezaktywizują się w warunkach macierzyństwa, natomiast mężczyźni często zaczynają wtedy więcej pracować, żeby uzupełnić lukę w budżecie. A to z kolei wpływa na relacje w rodzinie i na więź z dzieckiem. Aspekt finansowy ogrywa bardzo ważną rolę, ale duże znaczenie mają też kwestie formalne. W Polsce przyjęło się myśleć, że to kobieta będzie pełnić opiekę nad noworodkiem i niemowlęciem, stąd dostępność zasiłku macierzyńskiego. Gdyby jednak matka chciała przekazać ojcu w całości swój urlop, to nie ma takiej możliwości. Może to zrobić dopiero po 14 tygodniach urlopu macierzyńskiego, ale koniecznie musi dopełnić formalności w terminie – jeśli spóźni się ze zgłoszeniem lub nie wykorzysta w ogóle zasiłku macierzyńskiego, to wówczas ojciec nie będzie mógł skorzystać ze swoich praw. Warto to podkreślić: ojciec nie może wystąpić o urlop rodzicielski, jeśli kobieta nie rozpocznie procesu, jakim jest urlop macierzyński.

Nie bez znaczenia są też na pewno utarte przekonania społeczne…

Aspekt kulturowy ogrywa tu kluczową rolę – w Polsce świat dzieci to wciąż świat kobiet, zaprojektowany pod kątem matek. Poradniki, produkty powstają z myślach o kobietach, nie ma rozwiązań dedykowanych ojcom. Nawet w miejscach publicznych, jak galerie handlowe, przewijaki dla dzieci znajdują się niemal wyłącznie w toaletach damskich. Jeśli prześledzimy dyskusje wokół rodzicielstwa, to często usłyszymy głosy, że tak było zawsze, że to kobiety opiekowały się dziećmi. Tymczasem badania pokazują, że balans, partnerstwo i podział obowiązków jest bardzo dobrym rozwiązaniem, sprzyjającym całej rodzinie, zmniejszając np. odsetek rozwodów. Decyzja na samym początku – dotycząca urlopu rodzicielskiego – ma ogromne znaczenie w kontekście późniejszych lat, gdy dzieci dorastają. To właśnie ta decyzja często wpływa na to, jak będzie wyglądać podział obowiązków w rodzinie, czy będziemy mieć do czynienia z partnerstwem, czy może jedna osoba, zwykle kobieta, będzie mocniej obciążona zadaniami rodzinnymi, domowymi, opiekuńczo-wychowawczymi.

Skoro tak niewielu ojców decyduje się na urlop rodzicielski, to zapewne i wśród pracodawców nie jest to popularny temat?

Z badań Polskiego Instytutu Ekonomicznego wynika, że blisko dwie trzecie mężczyzn obawia się reakcji swoich przełożonego na wiadomość o tym, że planują iść na urlop rodzicielski. Pracownicy martwią się, że nie będzie już dla nich miejsca w firmie i że zostaną zwolnieni po powrocie z urlopu. Pracodawcy często nie kalkulują, że mężczyźni będą występować po świadczenia opiekuńcze, bywają zaskoczeni taką decyzją pracownika, co po raz kolejny utrwala głęboko zakorzenione przekonania społeczne i kulturowe. Nie tylko zresztą w kontekście urlopów rodzicielskich pojawia się zdziwienie czy dezaprobata. Mowa również o zwolnieniach chorobowych na opiekę nad dziećmi. W obecnym tradycyjnym modelu dwa razy częściej to kobiety biorą zwolnienia, co oczywiście wpływa również na ich późniejszą sytuację zawodową. Dlatego tak ważne jest, by przełamywać w organizacjach stereotypy, otwarcie rozmawiać i wdrażać dobre praktyki, które będą sprzyjać zarówno mężczyznom, jak i kobietom.

Jak przygotować się do rozmowy z przełożonym, jeśli zdecydowaliśmy się wystąpić o dłuższy urlop związany z opieką nad dzieckiem?

Nie warto stawiać swojego przełożonego pod ścianą. Uprzedźmy go o podjętej decyzji co najmniej dwa-trzy miesiące przed planowanym urlopem rodzicielskim. Spójrzmy na sytuację oczami szefa – na wiele tygodni musi zapewnić zastępstwo, znaleźć nowe rozwiązanie, więc dobrze, aby mógł to zrobić na spokojnie, bez zbędnego stresu. Kluczowy jest zatem czas. Podczas rozmowy postarajmy się być szczerzy i autentyczni – nie bójmy się mówić o powodach takiej decyzji. To ważne, żeby sami ojcowie wierzyli w to, że nie będą to stracone miesiące. Dzięki temu z większą pewnością będą mówić o tym, dlaczego wybrali właśnie taką drogę. Warto wspomnieć przełożonemu o atutach takiego rozwiązania – urlop rodzicielski jest niczym wielki projekt podzielony na wiele mini projektów, które wymagają połączenia ze sobą w całość i stałego koordynowania. Spójrzmy na to w taki sposób: robiąc sobie przerwę w pracy, można nabrać dystansu, popatrzeć na organizację, jej problemy i wyzwania z pozycji obserwatora, który po powrocie podzieli się swoimi przemyśleniami, pomysłami na usprawnienie różnych procesów, kreatywnymi propozycjami zmian etc. Popatrzmy na tę decyzję przez pryzmat korzyści, jakie niesie ona nie tylko dla nas samych i rodziny, ale też dla zespołu i organizacji. Dzięki temu powinno być łatwiej rozmawiać z pracodawcą.

Kreator CV: stwórz za darmo w 3 prostych krokach skuteczne i profesjonalne CV
Stwórz CV
Oceń artykuł