Porady Życie zawodowe Jak być damą albo gentlemanem w pracy?
04.11.2014  | 5 min czytania

Jak być damą albo gentlemanem w pracy?

04.11.2014  | 5 min czytania
Autor wpisu Katarzyna Klimek-Michno

Nikt Ci nie zwraca uwagi, ale to wcale nie musi oznaczać, że Twoje zachowanie jest nienaganne. Być może z niektórych błędów w ogóle nie zdajesz sobie sprawy. Tymczasem dobre maniery są ważne zarówno w relacjach z klientami, jak i w firmowym gronie „samych swoich”. Podpowiadamy, jak być damą i dżentelmenem w miejscu pracy.

Etykieta biznesowa potrafi być dość zawiła. Rządzą nią inne reguły niż zachowaniami towarzyskimi.

Czasem więc stosujemy ją intuicyjnie, po omacku, jak we mgle - narażając się przy tym na popełnianie gaf.

Oto przykładowe sytuacje, które wywołują dezorientację i wahanie pracowników oraz zasady, które należy zapamiętać:

  • Powitanie: przełożony – podwładny

- Zgodnie z etykietą biznesową pierwszy powinien przywitać się pracownik, lecz mam tu na myśli wyłącznie powitanie słowne, czyli podwładny pierwszy mówi „dzień dobry” – wyjaśnia Dorota Szcześniak-Kosiorek, trener wizerunku i etykiety w firmie szkoleniowej DSK Consulting.

- Natomiast nie wyciąga on ręki do swojego przełożonego, bo o formie powitania - czy będzie to powitanie słowne czy z podaniem ręki - decyduje osoba wyższa rangą, czyli w tym przypadku przełożony. Warto pamiętać, że w miejscu pracy, w przeciwieństwie do sytuacji towarzyskich, płeć nie ma znaczenia, a wyłącznie zajmowane stanowisko. Nawet jeśli szefem jest mężczyzna, a podwładnym kobieta, to w pracy kluczowa jest relacja przełożony-podwładny, a nie kobieta-mężczyzna. Wszyscy - i kobiety i mężczyźni, i szefowie i pracownicy wstają do powitania.

  • Przepuszczanie w drzwiach

Dorota Szczęśniak-Kosiorek: - W drzwiach przepuszczamy osobę mającą wyższą rangę od nas, czyli np. przełożonego, gościa naszej firmy czy klienta. Ponadto, gdy przy drzwiach spotkają się pracownicy różnych płci, ale zajmujący równorzędne stanowiska, to miłym gestem kurtuazji będzie, jeśli panowie przepuszczą panie. W etykiecie towarzyskiej starsi mają pierwszeństwo przed młodszymi. Taki klucz pierwszeństwa nie ma zastosowania w etykiecie biznesowej. Przełożony może być młodszy od swojego podwładnego, lecz to on na gruncie zawodowym jest uprzywilejowanym.

  • Płacenie za obiad/kolację

Dorota Szczęśniak-Kosiorek: - Przede wszystkim pamiętajmy o zasadzie: kto zaprasza, ten płaci. Regulowanie rachunku powinno być dyskretne. Najbardziej elegancka forma to zapłata przy barze, tak by klient czy gość nie widział wykładanych banknotów ani sumy rachunku. Jeśli nie ma takiej możliwości i musimy płacić przy stoliku, to najlepiej użyć karty.

Mały drobiazg, duża irytacja

Choć mamy w firmie miłą, luźną atmosferę, znamy się już bardzo dobrze ze współpracownikami, a relacje z przełożonym utrzymują się na stopie koleżeńskiej, nie powinniśmy zapominać o dobrych manierach. Nawet jeśli wiemy, kogo należy przepuścić w drzwiach, to może się okazać, że swoją postawą czy słowami sami przypinamy sobie łatkę „niekulturalnego”.

Są rzeczy, na które nie zwracamy uwagi, a potrafią działać denerwująco na otoczenie i wywoływać u niektórych niesmak. O jakich zachowaniach mowa?

  • Jedzenie przy biurku

- Kolega tak był zaabsorbowany pracą, że nie miał czasu nawet wyjść z pokoju, żeby spokojnie zjeść obiad. Aromat potraw utrzymywał się jeszcze przez kilka godzin. Najgorzej jednak wspominam dzień, kiedy trzeba było pracować wdychając zapach kiełbasy i czosnku – wspomina Ala, specjalista ds. promocji.

  • Zbyt głośne mówienie

Głośne rozmowy ze współpracownikami i salwy śmiechu mogą zwyczajnie przeszkadzać koledze zza biurka, który właśnie staje na głowie, żeby uporać się z jakimś arcytrudnym zadaniem lub gorączkowo stara się „wyrobić” przed terminem.

  • Prywatne rozmowy

Rozmawiając na prywatne sprawy w służbowym pokoju również możemy się narazić na nieprzychylne spojrzenia. Słuchanie wyznań „kocham Cię”, narzekań na problemy czy kłótni rodzinnych wprawia w zakłopotania świadków takich dialogów.

  • Opinie polityczno-religijne

- Jeden z moich współpracowników, ateista, miał zwyczaj podśmiechiwania się z katolików, kiedy tylko rozmowy schodziły na jakieś tematyk religijne. Bardzo mnie to irytowało. Choć może sama nie jestem najgorliwszej wiary, to wiem, że niektórym robiło się przykro. Mimo że z pozoru wyglądało to na luźną, niewinną wymianę komentarzy – opowiada 30-letnia Ewa.

A Waszym zdaniem co jest największym w pracy faux pas?

 

Oceń artykuł