Jednych przybija i odbiera im motywację. Innym wbrew pozorom pomaga – bo choć fizycznie są wyizolowani, to non stop mają zdalny kontakt z firmą i klientami, więc marzą o ciszy dzwoniącej w uszach. Niezależnie od sytuacji, każdy odczuwa skutki obecnych ograniczeń. Bo jesteśmy stworzeni do bycia wśród ludzi. – Zmieńmy perspektywę. Myślmy teraz krótkoterminowo – mówi w rozmowie z Pracuj.pl Małgorzata Czernecka, psycholog i ekspert Human Power.
Viktor E. Frankl w swojej książce „Człowiek w poszukiwaniu sensu” mówi o tym, że sens życia można odkryć m.in. „poprzez twórczą pracę lub działanie”, „poprzez doświadczanie czegoś lub kontakt z innym człowiekiem”. Jesteśmy istotami społecznymi, które w obecnej, nowej normalności, mają ze sobą coraz mniejszy fizyczny kontakt…
Są badania naukowe, które pokazują, że człowiek najlepiej funkcjonuje w społeczności, rozwija się i urzeczywistnia właśnie poprzez kontakt z innymi ludźmi. Tak, jesteśmy istotami społecznymi, chcemy czuć przynależność do wspólnoty. Są też badania, z których wynika, że zachorowalność na choroby serca jest mniejsza tam, gdzie społeczności cechują dobre relacje i silne więzi, gdzie ludzie spędzają ze sobą czas, pomagają sobie, wspierają się. Ten aspekt wiąże się też z długowiecznością. Będąc wśród życzliwych nam ludzi, zyskujemy poczucie bezpieczeństwa, urzeczywistniamy się, lepiej poznajemy samych siebie. Wywodzimy się ze wspólnot i jesteśmy do nich w naturalny sposób stworzeni. Proszę zauważyć, że dawniej ludzie funkcjonowali w rodzinach wielopokoleniowych, w grupach sąsiedzkich, byli blisko siebie, kobiety wspólnie gotowały, pomagały sobie przy dzieciach. Teraz jest inna organizacja życia, jesteśmy bardziej zdani na samych siebie.
Pandemia nie sprzyja spotkaniom. Wiele osób pracuje zdalnie i przyznaje, że na dłuższą metę taka izolacja staje się czymś trudnym...
Dziś wszyscy odczuwamy skutki izolacji fizycznej, ale zauważmy, jak bardzo duże nierówności pod tym względem występują. Z jednej strony są single, osoby same przebywające w domu, nierzadko z dala od domu rodzinnego, różnych narodowości, które przyjechały do Polski, żeby się uczyć lub pracować. Są też ludzie, którzy mieszkają na wsi, mają domy z ogródkami i możliwość swobodnego wychodzenia na zewnątrz. Są mieszkańcy blokowisk, niedużych mieszkań, czasem bez balkonów, zamknięci w małej przestrzeni. Są pary na home office, będące jednocześnie rodzicami sprawującymi opiekę nad swoimi dziećmi. Warunki lokalowe szczególnie pod względem wielkości powierzchni w Polsce wypadają jako jedne z najgorszych na tle innych państw, takich jak choćby Francja czy Niemcy. I to jest jeden z czynników, które wpływają na nasze samopoczucie podczas izolacji, bo przestrzeń, możliwość pracy w ciszy ma ogromne znaczenie. Praktycznie każdemu dzisiaj jest ciężko, ale nie da się uogólnić i jednoznacznie stwierdzić, że pewien określony zestaw czynników dotyka nas wszystkich. W każdym przypadku może być to coś innego. Ktoś, kto mieszka z rodziną w małym mieszkaniu w mieście, może mocno odczuwać skutki tej sytuacji. Ale może być też odwrotnie – ktoś w wielkim domu może czuć się osamotniony, wyizolowany, dlatego że nie może liczyć na wsparcie bliskich, bo np. relacje w domu nie układają się dobrze.
A jak się do tego ma osobowość? Czy nie jest tak, że niezależnie od sytuacji pandemicznej po prostu są typy osobowości bardziej nastawione na kontakt z innymi ludźmi i takie, które najbardziej komfortowo czują się same ze sobą, bez potrzeby częstego wychodzenia z domu?
Faktycznie osobowości potrzebujące stymulacji, typy ekstrawertyczne łakną kontaktu z innymi ludźmi, potrzebują stymulacji, nowych doznać, spotkań, częstych rozmów itd., a osoby usposobione spokojnie, introwertyczne mogą z całą sytuacją radzić sobie lepiej, choć nie ma tu reguły, jeśli weźmiemy pod uwagę sytuację lokalową i rodzinną. Nasze cechy osobowości nie są jednak jedynym czynnikiem. Dużo zależy też od tego, jaką wykonujemy pracę i na ile jest ona dopasowana do naszych potrzeb. Jeśli jest bardzo odtwórcza i monotonna, wiąże się np. z wprowadzaniem danych, obsługą programów, to możliwość bycia w biurze, wyjścia do kuchni na kawę i porozmawiania ze współpracownikami na pewno stanowiła swego rodzaju urozmaicenie dnia, jeśli lubiliśmy stymulację i przebywanie wśród ludzi. Gdy tego brakuje, poczucie monotonii się pogłębia. Osoby młode, nowo przyjęte do firmy mogły będąc w biurze łatwo uczyć się od starszych, doświadczonych współpracowników. Obserwować ich zachowania, słuchać rozmów, komentarzy itp. Teraz to wszystko odbywa się drogą online, gdzie sytuacje takiego „by the way learning” nie mają szansy się realizować. To również może wpływać na taką osobę, niezależnie od tego, jakie ma cechy osobowościowe. Widać też wyraźnie, że ludzie, którzy lubią swoją pracę, mocno się w nią angażują i mają jej dużo, bo np. jest to związane z samą pandemią, zwyczajnie nie mają czasu na myślenie o izolacji. A ci, których praca polega na częstych rozmowach telefonicznych, obsłudze klientów itd., wręcz mogą być zmęczeni, przytłoczeni ilością bodźców i potrzebować ciszy i odpoczynku od interakcji.
Jak radzić sobie z izolacją fizyczną? Czy jest na to jakaś recepta?
Nie ma jednego, gotowego rozwiązania, ponieważ wszystko zależy od punktu wyjścia, w którym znalazła się dana osoba. Aspekt społeczny pracy ma bardzo duże znaczenie, przebywanie we wspólnocie zapewnia szczęście, i takimi wspólnotami są zespoły, z którymi teraz komunikujemy się np. tylko online. Oczywiście potrzeby społeczne możemy z powodzeniem realizować w innych kręgach – rodzinnych, sąsiedzkich, przyjacielskich. Jednak w wielu organizacjach słyszy się, że ludzie się tam ze sobą dobrze czują i tęsknią za codziennymi spotkaniami. Moja rada? Nie koncentrujmy całej naszej uwagi na tym, co trudne, ponieważ wówczas obniżymy swoje samopoczucie, nie wpłyniemy w żaden sposób na sytuację, ale też nie zobaczymy nowych możliwości. Jasne, że kawa online ze współpracownikami nie będzie tym samym, co kawa w firmowej kuchni. Ale dziś jest tak, jak jest, i na pewne rzeczy nie mamy wpływu. Dlatego warto koncentrować się na tym, na co mamy wpływ tu i teraz. A mamy na przykład dostęp do technologii, dzięki czemu możemy nadal ze sobą rozmawiać, widzieć się, wspólnie pracować, żartować etc. Bardzo ważne jest też to, aby w ramach spacerów czy spotkań online zadbać właśnie o ten element wspólnotowości. Jak? Na przykład poprzez dzielenie się swoimi historiami, mówienie o tym, jak się czujemy, co u nas słychać. Patrzenie sobie w oczy, utrzymywanie kontaktu wzrokowego na spotkaniach online z włączonymi kamerami, uśmiech to działania, które możemy podejmować w czasach, gdy dotyk, bycie fizycznie obok, podawanie sobie ręki nie są wskazane. Pomoże nam to obniżyć poziom stresu i poprawić samopoczucie. To jest ten moment, kiedy każdy może się zastanowić – co mogę zrobić dla mojej małej wspólnoty? Jak zadbać o relacje w zespole? Może dzwoniąc częściej do kolegi/koleżanki, żeby porozmawiać o tym co u nas słychać, co nas cieszy, co nas boli, jeden do jeden, a nie tylko na forum zespołu?
Izolacja ma to do siebie, że w pewnym momencie może pojawić się wrażenie, że coś nam umyka, że prawdziwy świat jest gdzieś za szybką, z dala od monitora, telefonu…
To jest taki aspekt, który jest związany z wiekiem. Młodzi ludzie, wychowywani w świecie nowych technologii nie odróżniają świata wirtualnego od realnego. Ich życie toczy się online, tam rozwijają swoje relacje z innymi. To jest ich przestrzeń, z którą są na bieżąco, więc oni raczej nie będą mieli poczucia, że coś im umyka. Takie wrażenia mogą mieć osoby ze starszych generacji, ale też nie dotyczy to całego społeczeństwa. Wiele osób pracuje fizycznie, musi codziennie pojawiać się w miejscu pracy, więc oni przebywają poza domem. Ale jeśli ktoś np. z powodu pracy zdalnej, czuje, że coś mu umyka, to przede wszystkim powinien zastanowić się, co jest tego przyczyną, gdzie leży źródło i co może zrobić, by to zmienić – w tych warunkach, w których musi teraz tymczasowo funkcjonować. Spójrzmy krótkoterminowo, pomyślmy o najbliższym tygodniu i zastanówmy się, jak dobrze go spędzić, jak zorganizować sobie różne aktywności od poniedziałku do niedzieli, żebyśmy poczuli się lepiej. Chodzi o zmianę perspektywy, ale i świadome podejście dla planowania i dbania o siebie.
Im dłuższa izolacja, tym gorzej – takiego scenariusza obawia się wiele osób. Czy można się na to przygotować?
Myślę, że teraz jesteśmy na innym poziomie energii, niż byliśmy w marcu. W wakacje wiele osób naładowało swoje akumulatory i w ten sposób przygotowywało się na jesień, która zawsze jest trudnym czasem, bo mało słońca, krótki dzień, spadki nastrojów, infekcje. A w tym roku jesień jest szczególna. Za kilka miesięcy, na wiosnę nasza kondycja znów będzie inna. Teraz jesteśmy w lepszym punkcie startowym, choć nasze zasoby są zużywane przez niepewność, wzrost liczby zachorowań etc.
Niektórzy myślą: będę dalej tyle siedzieć w domu, to zdziwaczeję, zdziczeję, odzwyczaję się od cywilizacji. Czy faktycznie jest to możliwe?
Zdziwaczenie, zdziczenie kojarzy nam się z nieprzestrzeganiem pewnych ogólnie obowiązujących norm społecznych, niewpisywanie się w to, co ustaliła społeczność. Warto jednak spojrzeć z otwartą głową na to, co się aktualnie dzieje. To, co kiedyś było postrzegane jako dziwne, teraz się zmienia i jest zastępowane przez nowe. Jeszcze dwa lata temu telekonferencje organizowane były w biurach, owszem łączyliśmy się zdalnie, ale działo się to głównie w miejscach pracy, gdzie obowiązywały pewne zasady, dress code itd. Teraz formy relacji się zmieniły i chyba nikogo już nie dziwi fakt, że podczas telekonferencji ktoś jest w dresie, komuś kot wskoczył na kolana albo dziecko przyniosło stworzony przez siebie rysunek. Akceptujemy takie rzeczy. Natomiast tym, co na pewno pomoże nam „nie zdziczeć” , będzie trzymanie się rutyny, czyli mimo że nie wychodzimy do biura, to ubieramy się, czeszemy, jemy śniadanie, przygotowujemy sobie wygodne miejsce pracy, mamy plan dnia, stałe rutyny. Nawet jeśli jesteśmy wyizolowani, to mając pracę, nie tracimy zupełnie kontaktu z ludźmi, realizujemy się, rozwijamy, jesteśmy na bieżąco z branżą, identyfikujemy się z wartościami, a to już jest naprawdę bardzo dużo.
Izolacja w obecnych czasach oznacza ograniczanie kontaktów na zewnątrz, ale ciągłe bycie obok domowników, którzy też pracują zdalnie, uczą się, bawią, może sprawiać, że będziemy potrzebować izolacji wewnętrznej – po to, żeby złapać kontakt ze swoimi myślami, odpocząć, wyciszyć się. Co w takich momentach będzie wspierające?
Mam taką obserwację, że obecnie bardzo dużo firm nadrabia zaległości z lockdownu i ma bardzo intensywny czas. Końcówka roku zwykle wiąże się z wysokim tempem pracy, zamykaniem roku. Ale jeszcze przed wybuchem pandemii wiele organizacji doświadczało intensywnych zmian . Restrukturyzacje, zmiany strategii działania, przyspieszenie rozmaitych procesów. W świecie biznesu od kilku lat działo się sporo i intensywnie, a koronawirus jeszcze bardziej to wszystko nasilił. Jest dużo emocji. Kolektywny nastrój się udziela – nawet jeśli u nas jest w porządku, to z różnych stron słyszymy o ludzkich nieszczęściach, ktoś znajomy stracił pracę, ktoś zachorował. Przeciążony układ nerwowy potrzebuje momentu oddechu, żeby móc wrócić do równowagi. Izolacja fizyczna może się okazać sprzyjającym rozwiązaniem dla osób, które nie lubią otaczać się wieloma bodźcami, dlatego home office pozwoli im nieco odciąć się od stymulacji. Ale dużo zależy od tego, jakie są warunki domowe do pracy. Jeśli w domu też sporo się dzieje i trzeba pracować w hałasie i atmosferze ciągłego zamieszania, stale przerywać rozpoczęte zadania, to też będzie się doświadczać przeciążenia. Dlatego ważne jest, żeby reagować na swoje potrzeby i wzajemnie się wspierać. Mimo wszystko stworzyć dla siebie przestrzeń, w której będzie można odetchnąć, uspokoić myśli, nawet na chwilę. Jeśli nie mamy tendencji do proszenia o wsparcie, a relacje w naszej wspólnocie – domowej czy zawodowej – nie układają się najlepiej, to nasza kondycja może się niestety pogarszać.
Małgorzata Czernecka - psycholog, ekspert ds. zarządzania energią i wellbeingu. Prezes Zarządu Human Power.