Wielu z nas boi się zmian i jak przekonuje coach, trener i psycholog biznesu Izabela Kielczyk jest to zupełnie naturalne. Jak jednak oswoić ten lęk by nie ograniczał rozwoju naszej kariery zawodowej? Jak zaplanować proces zmiany pracy, by osiągnąć zamierzony cel?
Pani Izo, co może grozić osobie, która „utknie” w jednym miejscu pracy i boi się zaryzykować utratę tzw. ciepłej posadki na rzecz nowych wyzwań zawodowych?
Takie zasiedzenie może prowadzić do tego, że człowiek może zacząć sam siebie postrzegać negatywnie. Mieć do siebie o różne rzeczy pretensje, źle się oceniać, mieć mniejsze poczucie własnej wartości. Taka osoba toczy wewnętrzną walkę ze sobą. Zaczyna się tak dołować, że zaczyna też źle pracować. Taki człowiek przestaje też widzieć pozytywne rzeczy w swoim otoczeniu, nie widzi nowych możliwości. Co więcej, czasem taka osoba staje się niemiła w relacjach z innymi, często tworzy napiętą atmosferę. Kolejne skargi, uwagi szefa, klienta zaczynają go utwierdzać w tym, że się do tej pracy nie nadaje, ale nie widzi, że sam generuje taką sytuację przez to, że jest sfrustrowany. Czasem z tego powodu taka osoba zaczyna też po prostu chorować, ma dolegliwości fizyczne, bo ciało w ten sposób daje znać mu, że coś jest nie tak.
A dlaczego boimy się zmian w życiu zawodowym?
Boimy się czegoś nowego, bo uważamy, że jak coś jest nieznane, to jest dla nas zagrażające. Warto zdać sobie sprawę z tego, że strach przed nowymi sytuacjami jest jak najbardziej normalnym ludzkim odruchem. To nasz pierwotny lęk. Warto go zatem przyjąć i zaakceptować. Chcielibyśmy od razu mieć pewność, że w nowym miejscu będzie nam lepiej, a tego przecież nikt nam nie nam zagwarantować. By to sprawdzić, musimy znaleźć w sobie odwagę, by zmierzyć się z rzeczywistością. Ludzie boją się też utraty tzw. starej tożsamości. Na przykład tego, że mieli jakieś przywileje, a teraz w nowym miejscu pracy ich nie będzie albo będą ograniczone. Poza tym zmiana to nie tylko ryzyko, ale też wysiłek, a nie każdy jest z nas na niego gotowy.
A może ludzie boją się weryfikacji swoich kompetencji w nowym miejscu pracy?
Z pewnością tak, bo ktoś inny, nieznajomy będzie nas oceniał, a my nie lubimy przecież słyszeć, że czegoś nie umiemy. Ludzie, którzy źle znoszą krytykę często stopują jakiekolwiek zmiany w swoim życiu. Często stosują rozmaite wymówki, np. wmawiają sobie, że inni mówią, że w danej firmie wcale nie jest lepiej, a poza tym jest trudny rynek, itp.
Załóżmy, że zdecydowaliśmy się rozpocząć nowy rozdział w swojej dotychczasowej karierze. Jak oswoić się z myślą o zmianie? Jak się do niej przygotować?
Zastanówmy się, co ta zmiana ma nam przynieść i jakie mogą być jej konsekwencje, zarówno pozytywne (odkryję coś nowego), jak i negatywne (np. że może ktoś mnie skrytykuje, że wiążą się z tym różne wyrzeczenia). Takie rozpisanie naszych obaw na czynniki pierwsze, przygotowanie konkretnego planu oswaja lęk. Czasem pomaga zastosowanie tzw. techniki paradoksu, czyli rozpisanie wszelkich możliwych, najgorszych scenariuszy, które mogą się nam przydarzyć w czasie procesu zmiany. Warto też przypomnieć sobie takie sytuacje, w których wcześniej odczuwaliśmy lęk – np. egzaminy, pierwszą rozmowę o pracę czy pierwszą rozmowę z klientem. Uświadamiamy sobie wtedy, że owszem bałem się tamtej sytuacji, ale ostatecznie dałem radę, więc z ta zmianą też sobie poradzę. Cały strach i lęk trzeba przekuć w działanie. Bój się, ale działaj!
A jeśli człowiek nadal się miota i nie wie co ma zrobić, to kto może mu pomóc w podjęciu właściwej decyzji?
Na początku warto porozmawiać z kimś bliskim z rodziny lub przyjaciół, by ktoś z boku nam powiedział, jak to widzi. Oczywiście warto też wybrać się do doradcy zawodowego czy coacha, bo oni są w stanie nam uświadomić, czego tak naprawdę chcemy, ale znają też lepiej realia biznesowe.
A co może być najtrudniejsze w takim procesie zmiany? Jak poradzić sobie, by nie wrócić z obranej ścieżki?
Najbardziej istotne jest tu wytrwanie. Dlatego tak istotny jest ten plan, by przygotować się też na ewentualne porażki. Byśmy przygotowali sobie takie „koła zabezpieczające” i w trudnym momentach przypominali sobie, dlaczego to robię (np. dla własnego zdrowia, dla dziecka, dla rozwoju). Można sobie nawet wybrać jakiś gadżet, coś co będzie nam przypominało, że jesteśmy w procesie zmiany. Miałam na przykład wśród klientów takiego Pana, który na zegarku miał naklejoną pomarańczową kropkę, która przypominała mu, że ma nie zbaczać z obranego kursu.
Warto też ustalić sobie harmonogram działań w tym procesie, na przykład: 1 miesiąc na podjęcie decyzji, 3 miesiące na znalezienie nowej pracy, 3 miesiące na sprawdzenie czy ta zmiana miała sens. Wyznaczenie terminów porządkuje zmianę.
A co zrobić jeśli zmiana „nie wypaliła”? Poszliśmy do nowej firmy, ale ta przysłowiowa trawa nie jest tam wcale taka zielona, jak myśleliśmy. Czy warto wracać, wchodzić drugi raz do tej samej rzeki?
To jest bardzo indywidualna sprawa, bo z jednej strony taka porażka może zaburzać ten „idealny” plan i pojawia się frustracja, złość na siebie, rozczarowanie. Ale można na to popatrzeć z innej strony – co ja zyskałem z tej sytuacji, jakie doświadczenie wyniosłem? Być może to jest ta najcenniejsza wiedza, o tym, czego ja już nie chcę w życiu robić. Trzeba się też zastanowić czy faktycznie musimy zawrócić z tej drogi czy wystarczy tylko coś naprawić, na przykład doszkolić się w danej dziedzinie. Pomaga też odniesie swojej sytuacji do innych, zobaczenie, że inni też ponoszą porażki. Taka sytuacja wymaga silnej determinacji wewnętrznej i przekonania, że mimo porażki jestem zdecydowany na tę zmianę, bo to jest dla mnie ważne.