Ile chciałaby Pani zarabiać? Jakie są Pana oczekiwania finansowe? Nieważne, czy jesteś jeszcze nieopierzonym kurczaczkiem na rynku pracy, czy prawdziwym dinozaurem w swojej branży, idąc na rozmowę rekrutacyjną należy spodziewać się tych pytań.
Jak wynika z najnowszych badań Pracuj.pl „Polacy w środowisku pracy” blisko 9 na 10 Polaków jest otwartych na nowe oferty pracy, a najczęstszą przyczyną chęci zmiany zatrudnienia są lepsze zarobki (71%). Chociaż kwestie finansowe są tak istotne, to dla wielu osób rozmowa o oczekiwanym wynagrodzeniu jest niekomfortowa i stresująca. Nie chcemy podać ani zbyt dużej, ani zbyt małej kwoty, dlatego zamiast zachowywać się, jak rekin podczas rozmowy kwalifikacyjnej, zaczynamy się miotać, jak mała rybka w siatce. Odpowiedź na pytanie o oczekiwane wynagrodzenie dla wielu osób bywa kłopotliwa także dlatego, że kwestia zarobków to w Polsce wciąż temat tabu. W szeregu firm istnieje niepisana zasada nierozmawiania o swojej pensji ze znajomymi z pracy, czasem wręcz pracodawca wymaga podpisania klauzuli poufności w tym temacie. Również w ogłoszeniach o pracę nie ma obowiązku umieszczania zakresu kwot na dane stanowisko. Skąd zatem wziąć kwotę, którą powinniśmy podać na rozmowie o pracę? Przecież to jasne, że chcielibyśmy zostać królami dżungli i zarabiać jak najwięcej!
Czym jest minimalne oczekiwane wynagrodzenie?
To jaka kwota nas satysfakcjonuje, zależy często od tego, w jakim momencie życia jesteśmy i jakie mamy gotówkowe potrzeby w danej chwili. Aby wyznaczyć realne oczekiwania finansowe warto określić kilka istotnych spraw. Po pierwsze swoje minimalne oczekiwane wynagrodzenie – to nic innego jak środki, których potrzebujemy, by pokryć swoje podstawowe potrzeby i zobowiązania. Na każdym etapie życia są one inne, różnią się choćby od tego czy mieszkamy sami czy u rodziców, posiadamy dzieci czy prowadzimy intensywne życie singla. Dodatkowe minimalne potrzeby finansowe dochodzą, jeśli spłacamy na przykład kredyt hipoteczny. Usiądź z ołówkiem lub przed Excelem i policz, ile najmniej pieniędzy potrzebujesz, żeby przeżyć do pierwszego. Poniżej minimalnej oczekiwanej kwoty nie ma co schodzić, gdyż jeśli nie będziesz zaspokajać swoich podstawowych potrzeb, będzie to powodowało w tobie frustrację, możliwe problemy z opłatą swoich zobowiązań i to, że za chwilę znów zaczniesz szukać pracy. Jeśli jednak bardzo ci zależy na dostaniu danej pracy, zastanów się, czy któregoś z kosztów życia nie możesz obniżyć, np. na jakiś czas zamiast mieszkania, wynająć pokój, zrezygnować z posiadania auta i przesiąść się do komunikacji miejskiej itd. Czasem warto rozważyć takie zmiany, jeśli na przykład uważasz, że praca w danej firmie, na danym stanowisku pozwoli ci rozwinąć skrzydła niczym orzeł bielik i w przyszłości pofrunąć po wymarzone zarobki.
Ile naprawdę chcę zarabiać?
Jeśli jednak nie jesteś na początku kariery zawodowej lub nie jesteś przyparty do muru i musisz przyjąć jakąkolwiek pracę, zastanów się, jakie jest twoje maksymalne oczekiwane wynagrodzenie. Pomyśl, ile musiałbyś zarabiać, aby żyć na takim poziomie, o jakim zawsze marzyłeś – jeździć na wakacje w interesujące kierunki, chodzić do restauracji, na koncerty, wystawy, kupować gadżety i ubrania, które ci się podobają, czy po prostu uzbierać na zakup lub remont własnego gniazda. Do tego ćwiczenia również będą przydatne kartka i ołówek lub arkusz Excel. Nie zdziw się jednak jak kaczka dziwaczka, gdyż może się okazać, że potrzebujesz całkiem sporej sumy, żeby mieć na wszystkie swoje zachcianki – w miarę jedzenia apetyt rośnie. Dlatego, żeby wilk był syty i owca cała, należy pomyśleć nad taką kwotą, z której będziesz zadowolony i którą realnie możesz dostać na rynku pracy.
Na ile wycenia mnie rynek?
Musisz zdać sobie sprawę, że tak jak ty masz swoje oczekiwania finansowe, tak samo firma, która szuka pracownika, ma najczęściej założony budżet na dane stanowisko. W przypadku, gdy firma prowadzi rekrutację na własną rękę zazwyczaj ma określone widełki płacowe tzw. stawkę zaszeregowania dla danej pozycji w organizacji. Wiele firm korzysta z branżowych raportów o płacach tak, aby nie odbiegać od rynku. Ty też możesz skorzystać z podobnych raportów lub porównywarek, jak np. tej na stronie zarobki.pracuj.pl, i dowiedzieć się, ile zarabiają inni na analogicznych stanowiskach w danej branży. Poza tym bądź szczwanym lisem i podpytaj znajomych - może ktoś z nich pracuje w firmie, w której starasz się o posadę lub zna kogoś, kto jest tam zatrudniony i może ci podać wskazówki, co do wynagrodzeń. Informacji możesz też szukać na forach internetowych, musisz jednak zdać sobie sprawę, że nie wszystkie posty muszą być zgodne z prawdą. Uważaj, żeby czyjaś opinia o pracodawcy nie okazała się dla ciebie niedźwiedzią przysługą. Idąc na rozmowę kwalifikacyjną i mając w głowie kwotę, którą chcesz podać rekruterowi, powinieneś potrafić ją uzasadnić. Wyceń swoją wiedzę i doświadczenie – zastanów się, na ile odpowiadasz wymaganiom danego stanowiska, co możesz zaoferować pracodawcy i czy czujesz się ekspertem w danej dziedzinie. Wyceń także zakres obowiązków przedstawiony w ofercie – możesz go porównać z zakresem w obecnej czy byłej pracy.
Konkretna kwota czy widełki?
Osoby idące na rozmowę o pracę często się zastanawiają, czy podać rekruterowi konkretną oczekiwaną stawkę, czy tak zwane widełki. Najrozsądniejszym rozwiązaniem wydają się widełki z niewielką rozpiętością. Z jednej strony pokazujesz pewną elastyczność, z drugiej zabezpieczasz się przed tym, że pracodawca nie zacznie negocjować niższego pułapu. Może się też zdarzyć, że podczas rekrutacji dostaniesz propozycję pracy, lecz za niższą niż podałeś stawkę. Co wtedy? Zamiast od razu odrzucać ofertę, lepiej na spokojnie zastanów się nad elementami innymi niż wynagrodzenie podstawowe. Może się okazać, że w firmie, do której aplikujemy, wypłacana jest dodatkowa premia, której nie mieliśmy w dotychczasowej pracy, a która stanowi lwią część wynagrodzenia. Upewnij się, czy po zsumowaniu pensji i premii, proponowane zarobki koniec końców nie okażą się wyższe. Dowiedz się także, jakie benefity pozapłacowe oferuje firma, np. pokrycie kosztów dojazdu do pracy, dodatkowa opieka medyczna, karnet na siłownię czy samochód służbowy. Z pracodawcą, poza wynagrodzeniem czy benefitami, możesz negocjować wiele innych rzeczy np. czas pracy oraz jego elastyczność, formę umowy oraz długość jej obowiązywania, czy dodatkowe dni wolne. Możliwe, że mimo mniejszych zarobków - oferta wciąż będzie atrakcyjna.
Co jeśli otrzymamy ofertę pracy, ale za mniejszą stawkę?
Co jednak, jeśli się okaże, że pracodawca ma węża w kieszeni i zaproponowana przez niego finalna oferta finansowa jest wciąż poniżej naszych oczekiwań? Jeśli nie chcesz jej zaakceptować, możesz ją odrzucić i wykorzystać kilka narzędzi, żeby takie wynagrodzenie negocjować. Pierwsza metoda to zadanie konkretnego pytania i przerzucenie odpowiedzialności na rekrutera: „proszę mi powiedzieć drodzy Państwo, co ja mam zrobić, skoro podałem 3500 złotych, jako moją minimalną akceptowaną kwotę, a Państwo oferujecie mi 3000, jak mam się na to zgodzić, co mam zrobić?”. Chociaż może się wydawać, że pracodawca nam odpowie, że go to nie obchodzi, to jednak są małe szanse, że tak zrobi. Ma świadomość, że źle postąpił nie pytając od razu, czy podana przez ciebie kwota, na wcześniejszych etapach rekrutacji, jest do negocjacji. Kolejnym rozwiązaniem jest powiedzenie „rozumiem, że jest to zaproszenie do negocjacji z Państwa strony?” i poczekanie na to, co się wydarzy. Inny sposobem na taki obrót sprawy jest tak zwana empatia taktyczna. Polega ona na tym, że w pierwszym kroku dziękujesz za ofertę pracy, podkreślasz jak bardzo firma i stanowisko wydają się interesujące, a w drugim zadajesz konkretne pytanie o rozbieżności pomiędzy twoim minimum, a proponowaną kwotą. Miej także zawsze w zanadrzu argumenty za tym, że zasługujesz na wyższą pensję, odwołaj się do listy posiadanych umiejętności i kompetencji, odbytych kursów i posiadanych certyfikatów. Niech potencjalny pracodawca wie, że jesteś pracowity jak mrówka i mądry jak sowa.
Czego nie robić podczas negocjacji płacowych?
Na koniec kilka wskazówek, czego na pewno nie powinieneś robić lub mówić podczas negocjacji płacowych. Przede wszystkim nie bądź strusiem, nie chowaj głowy w piasek i nie unikaj rozmowy o zarobkach. Złe odpowiedzi na pytanie o oczekiwane wynagrodzenie to także: „ojej, ale to trudne pytanie” czy „a ile Państwo mają do zaproponowania”. Nieprofesjonalna jest także zbytnia wylewność i mówienie o tym, ile obecnie zarabiamy oraz wyliczania na głos, ile potrzebujemy pieniędzy na zaspokojenie naszych potrzeb życiowych. Należy pamiętać, że nie zawsze warto być szybkim jak gepard, gdyż pośpiech to zły doradca. Niektórzy kandydaci przyjmują ofertę od razu, pod wpływem emocji. Dopiero później pojawia się myśl o negocjowaniu wynagrodzenia. Niestety, taka postawa jest mało profesjonalna i nie przynosi zamierzonych efektów. Dlatego najlepiej, niezależnie od tego jak bardzo nam zależy na pracy, zapewnić sobie czas i na spokojnie przemyśleć ofertę. W momencie otrzymania propozycji pracy, warto za nią podziękować i zapytać, do kiedy mamy udzielić odpowiedzi. Nie działaj jednak w żółwim tempie i nigdy nie spóźniaj się z odpowiedzią, nawet jeśli odrzucasz ofertę. Niewykluczone, że na drodze zawodowej jeszcze spotkasz osoby, które cię rekrutowały.
Nadrzędną jednak zasadą przed rozmową o pracę, jest porządne przygotowanie się do niej i odpowiedzenie sobie na pytania, które mogą paść podczas rekrutacji. Przygotuj się tak, żebyś na rozmowie rekrutacyjnej nie dostał małpiego rozumu, a czuł się jak lew salonowy.