Jak to się dzieje, że jedna pozornie drobna sprawa potrafi przesądzić o naszym nastroju przez resztę dnia? Na czym polegają mechanizmy obronne? Dlaczego niektóre sprawy nadinterpretujemy, a inne upraszczamy? Na te i inne pytania szukamy odpowiedzi wspólnie z Kariną Wiszniewską-Wąsik, psycholożką zajmującą się wsparciem w rozwiązywaniu konfliktów związanych z pracą.
Nadinterpretacja, błędne rozumienie, zgrzyty w komunikacji – to wszystko może pojawić się w różnych sferach naszego życia, zarówno w rozmowach prywatnych, jak i zawodowych. Co robić, by nieporozumień było jak najmniej? Jak właściwie rozpoznać czyjeś intencje?
Karina Wiszniewska-Wąsik: Te wszystkie mechanizmy i błędy poznawcze, które popełniamy, to nic innego jak uproszczona metoda wyciągania wniosków o ludziach i sytuacjach. Dlatego przede wszystkim warto wzmacniać samoświadomość - zanim w relacjach przełączymy się na interpretowanie. Włączmy zadawanie pytań i upewnianie się, co do wzajemnego rozumienia poprzez m.in. parafrazę czy podsumowywanie. Nie wyobrażajmy sobie, co dana osoba myśli, tylko faktycznie to od niej usłyszmy, na tyle, na ile to możliwe. Wówczas nasz obraz będzie bardziej racjonalny. To, co jeszcze możemy zrobić, to zwracać uwagę na myśli, które często automatycznie pojawiają się w naszych głowach, zwłaszcza te o negatywnym wydźwięku, które utrudniają nam budowanie relacji, satysfakcjonującej samooceny itd. Gdy już zaczniemy je wyłapywać, to pierwszy krok do zyskania chociaż częściowej kontroli nad nimi.
Gdy mamy gorszy dzień, coś nam się nie udało, jesteśmy w stresie, to wówczas każda negatywna informacja i zdarzenie są jak dolanie oliwy do ognia. Innego dnia, w innych okolicznościach, przy innym samopoczuciu – pewnie byśmy sobie lepiej, spokojniej z nimi poradzili. Z czego to wynika?
Karina Wiszniewska-Wąsik: Mamy tu do czynienia z błędem poznawczym, który nazywa się uzasadnieniem emocjonalnym. Jeśli jesteśmy smutni, to mamy większą tendencję do przypominania sobie porażek. Jeśli jesteśmy zdenerwowani, to może to wynikać z jakiejś wcześniejszej sytuacji, a nie tego, co dzieje się w danym momencie. Po prostu dana emocja w nas została i daje o sobie poznać, ale my – nieświadomi tego - wiążemy ją z bieżącymi sprawami. Na przykład nie możemy się skoncentrować na zadaniu w pracy, denerwujemy się, ale tak naprawdę powodem złości wcale nie jest to zadanie, tylko np. poranna kłótnia w domu. Z kolei jeśli odczuwamy lęk, jesteśmy przestraszeni, to zachwiane jest nasze poczucie bezpieczeństwa, w związku z czym różne sytuacje, które obiektywnie nie są trudne, my uważamy za ryzykowne. Uzasadnianie emocjonalne jest błędem polegającym na wyciąganiu wniosków na podstawie naszych uczuć, a nie obiektywnych faktów: "Skoro się denerwuję, znaczy że mam czym", "Skoro czuję się głupio, znaczy że jestem głupi". Liczne badania przekonują, że dobry nastrój wywołany np. miłym wspomnieniem, z reguły ułatwia przypominanie sobie pozytywnych treści i podnosi nasze oceny dotyczące innych ludzi, produktów czy ogólnej satysfakcji z życia.
Co będzie ratunkiem w takiej sytuacji?
Karina Wiszniewska-Wąsik: Przede wszystkim pamiętać, że nasz umysł ma skłonność do podsuwania myśli i wspomnień zgodnych z odczuwanym przez nas nastrojem. Skupmy się na jakiejś przyjemnej czynności, która pozwoli przerwać spiralę samonakręcania związaną z uzasadnianiem emocjonalnym. Skupmy się na tym, co się dzieje tu i teraz. Zauważmy, że emocja próbuje nami sterować, a przecież nie jest ona rzeczywistą, racjonalną sytuacją. Jest po prostu sygnałem alarmowym dla nas, że jakaś nasza potrzeba nie jest zaspokojona i że musimy się sobą zająć.
Jak wzmacniać odporność psychiczną?
Każdy, na jakimś etapie życia, zmaga się z różnymi trudnościami i problemami. Dzisiaj dodatkowo otoczony jest morzem często przygnębiających newsów. Jak sobie z tym radzi ludzka głowa?
Karina Wiszniewska-Wąsik: Jesteśmy tak zbudowani, że uruchamiają się w nas – na szczęście - mechanizmy obronne. Podobnie jak zniekształcenia poznawcze, nie są one ani dobre, ani złe. Nie należy dążyć do tego, by je zupełnie wyeliminować ze swojego myślenia czy odczuwania, dlatego że pełnią również tzw. funkcje adaptacyjne.
Jak one działają?
Karina Wiszniewska-Wąsik: Dzięki mechanizmom obronnym podejmujemy szybciej decyzje - nie analizujemy wszystkiego, tylko działamy. Mechanizmy obronne w sposób nieświadomy pomagają redukować nasilenie tzw. uczuć trudnych, czyli gniewu, wstydu, poczucia winy, żalu, bez wpływania na sytuację, która je wywołuje, często poprzez zniekształcenie jej odbioru lub pamięci. Zobrazuję to następującym przykładem: ulegamy groźnemu wypadkowi samochodowemu. Łączy się on z silnymi, trudnymi emocjami, które mogą się długo utrzymywać - do tego stopnia, ze ciągle o tym myślimy, odtwarzamy w myślach przebieg zdarzeń, analizujemy i zastanawiamy się, co mogliśmy zrobić, żeby uniknąć wypadku. Pojawiają się też flashbacki, czyli wspomnienia z sytuacji. Mają to do siebie, że są niekontrolowane, automatyczne. Ale dzięki temu, że uruchomiony zostaną mechanizmy obronne, będziemy tłumić te przykre uczucia, redukować ich intensywność– po to, żeby nie przysłoniły nam całego świata, żebyśmy mogli pójść do przodu, żyć dalej. Tłumienie będzie wówczas mechanizmem wspierającym nas w poradzeniu sobie z traumą. Tłumienie to jeden ze zdrowszych mechanizmów, świadczy o dojrzałości, pozwala się wyciszyć, ale pod warunkiem, że nie przekraczamy granicy normy. Po jakimś czasie dane zdarzenie możemy również zacząć wypierać - zapominać o nim, albo przestawać o nim myśleć w sposób uświadomiony.
Dni bez pracy, pełne pytań i emocji
Rozumiem, że te wszystkie mechanizmy to jest nasze genetyczne wyposażenie? Tak jesteśmy skonstruowani, że czy tego chcemy, czy nie – one się w nas uruchamiają?
Karina Wiszniewska-Wąsik: Dokładnie tak. Tak samo jak mamy kolor oczu, tak nasz mózg jest zbudowany w sposób pozwalający na radzenie sobie z trudnymi emocjami. W przeciwnym razie one by nas blokowały i przejmowały kontrolę – nie bylibyśmy w stanie myśleć, działać, czyli radzić sobie ze stresem w sytuacji wyzwania czy problemu. Ewolucja wyposażyła nas w te mechanizmy, żebyśmy mogli stawić czoło temu, co przyniesie nam życie, świat… Ale to wszystko jest przystosowawcze tylko do pewnego momentu, ponieważ przy patologicznych zachowaniach będziemy mówić już nie o funkcji adaptacyjnej, a destrukcyjnej mechanizmów obronnych. Gdy będziemy całkowicie tłumić emocje, np. smutek czy strach, i nie dopuszczać ich do głosu, to wtedy, żeby zmusić nas do zajęcia się nimi, wywołają objawy somatyczne, zaczną o sobie dawać znać za pośrednictwem różnych dolegliwości ciała. Może też wtedy nastąpić uruchomienie mechanizmu zaprzeczenia, polegającego na tym, że ignorujemy to, co dla nas trudne, nieprzyjemne, niebezpieczne, a rzeczywistą sytuację zastępujemy jej łagodniejszą interpretacją, ale nietrafną. Alternatywnym mechanizmem pojawiającym się zamiast zaprzeczenia lub tłumienia, może być wyparcie. W procesie wypierania bolesne uczucia są początkowo uświadomione, ale następnie całkowicie zapomniane. Są jednak nadal przechowywane w nieświadomości, skąd, w pewnych warunkach, można je „odzyskać” np. w procesie terapeutycznym. Wyparcie może przyjmować postać niegroźną od chwilowych luk w pamięci, a nawet po całkowitą amnezję (niepamięć) w przypadku bardzo bolesnych doświadczeń. Zniekształcone myślenie jest czymś naturalnym – każdy z nas ma je wbudowane, tak jak oddychanie czy bicie serca. Błędy poznawcze lub mechanizmy obronne mają funkcję częściowo adaptacyjną – pozwalają nam przetrwać trudne sytuacje, dlatego nie należy dążyć do całkowitej ich eliminacji. Bez nich najdrobniejsza decyzja byłaby podejmowana przez nas wiekami. Warto natomiast zajmować się wyłapywaniem automatycznych myśli o negatywnej konotacji, zawierających zniekształcenia poznawcze. Jeśli bowiem uda nam się wyłapać zniekształcenia myślenia, to znajdziemy się na dobrej drodze do zapanowania nad swoim samopoczuciem. Warto podejmować próby rozpoznawania stosowanych przez siebie zniekształceń, bo skutkiem tego stają się one mniej dotkliwe i mniej automatyczne, co pozwala urealnić odbiór rzeczywistości, podejmować lepsze decyzje oraz budować bardziej satysfakcjonujące relacje z ludźmi.
Karina Wiszniewska-Wąsik – psycholożka, pracuje jako konsultant i trener biznesu w obszarze doskonalenia komunikacji wewnętrznej w firmach oraz rozwiązywania konfliktów metodami koncyliacyjnymi. Prowadzi projekty dotyczące wdrażania strategii dla zespołów i firm. Wspiera we wdrażaniu rozwiązań promujących etyczne zachowania w miejscu pracy, w tym przeciwdziałanie dyskryminacji i mobbingowi. Działa jako niezależny członek komisji wyjaśniających (zwanych antymobbingowymi). Wykorzystując techniki coachingowe, wspiera w indywidualnym rozwoju zawodowym oraz pozytywnym redefiniowaniu sytuacji kryzysowych związanych z pracą.